Nie mogę uwierzyć, że ostatniego posta zamieściłam miesiąc temu :( Nie przedstawia się to zbyt obiecująco, więc na swoją obronę dodam tylko, że musiałam odchorować przyjście wiosny, co z kolei oznaczało dwutygodniowe L4... A jak wszyscy wiemy, dwa tygodnie zwolnienia = zaległości z pracy i stąd moja nieobecność...
Aczkolwiek jestem już w formie i w najbliższym czasie powracam z nowymi przepisami :)
dopiero wpadlam na Ciebie :) bardzo fajny blog i wracaj jak najszybciej ;D
OdpowiedzUsuńwracaj wracaj bo ciekawe masz pomysły:)
OdpowiedzUsuńA co tu tak cicho??????
OdpowiedzUsuńczekam na Twoje pomysły :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam :)
obserwuję moze i Ty zechcesz zaobserwować :)
oooj ja też miałam ciężki okres więc wracam razem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńja nigdy nie byłam na L4 jak zyje długo na tym swiecie. Oczywiscie nie raz mi się nalezało ale nie w firmie w której pracuje :(
OdpowiedzUsuńciesz sie ze mogłaś odpocząc i się wykurowac :)
Też byłam pierwszy raz. Może powinnaś pomyśleć nad zmianą firmy, skoro u Ciebie L4 nie jest mile widziane??
Usuń